Szpaler kolorowych pięknie odnowionych, zadbanych kamienic, które mienią się przepiekną ferią barw na tle błękitnego nieba w słoneczny letni dzień i cisza na ulicach ... Czeska Opava - tak ją zapamiętałam.
W Opawie spędziliśmy ostatni weekend, pogoda nam bardzo dopisała, słoneczne i cieple popołudnia spędzone na spacerach po sennym miasteczku zaowocowały całkiem słuszną galerią zdjęć, którą z przyjemnością się z Wami podzielę.
O hotelu zlokalizowanym w samym centrum miasta już pisałam wcześniej, możecie poczytać tutaj i właśnie stąd zaczynają się nasze piesze wycieczki.
Punktem wyjścia dla miejskich eskapad zwykle u nas jest ratusz. A opawski ratusz tak zwane po czesku Radnice, stoi jak na ratusz przystało na głównym miejskim, ( jednym z dwóch) rynku i prezentuje się pięknie, zresztą sami zobaczcie.
Ten bialy dostojny budynek dzieli główny plac miejski z drugim zabytkowym obiektem, jakim jest Śląski Teatr zwany po czesku Diwadło.
Wieża ratusza to kolejna atrakcja w mieście, można na nią wejść i obejrzeć panoramę miasta z balkonu widokowego nad ratuszowym zegarem. My tym razem odpuściliśmy sobie marszrutę po krętych schodach ponieważ tę samą panoramę oglądaliśmy już z hotelowego balkonu.
Z tyłu za ratuszem na lewo i prawo rozciąga się malowniczy widok miejskich kamieniczek i tam udaliśmy się w pierwszej kolejności. Uwielbiam takie uliczki. Nie wiem czy zauważyliście, ale Opava obstawiona jest palmami w donicach. Cały szpaler takich palm zauważyłam już pierwszego dnia na placu przed naszym hotelem, a zapuszczając się głębiej w miasto palmy towarzyszyły nam na calym spacerze.
Kolejnym punktem na liście atrakcji turystycznych miasta, którego nie można przeoczyć jest Katedra Wniebowzięcia NMP, a którą my zauważyliśmy wjeżdżając na hotelowy parking.
Wędrując w głąb starego miasta znaleźliśmy się na najpiękniejszej według mnie uliczce, istny raj dla fotografów architektury miejskiej, tutaj każdy budynek jest swoistym dziełem i zasługuje na odrębną sesję.
Nie wiem tylko dlaczego w słoneczny wakacyjny weekendowy dzień takie piękne miejsce jest puste, ale nie ubolewam na brakiem tłumów. Dzięki temu mogliśmy spacerować z zadartymi głowami, środkiem uliczki podziwiając te urocze kolorowe kamieniczki, bez stresu, że na kogoś wpadniemy niechcący, lub że ktoś wejdzie nam w kadr.
Na końcu tej kolorwej uliczki znaleźliśmy kolejny punkt z listy atrakcji turystycznych. Dom w którym bywał Beethoven. O Beethovenie już wspominałam wcześniej w poście z zamku Hradec nad Moravici.
Przechodząc kawałek dalej w stronę skweru miejskiego natknęliśmy się na Dum Umēni - Obecne Centrum Kultury, zlokalizowany w pięknym zabytkowym gmachu.
A dalej park i dużo zieleni i tutaj spotkaliśmy grupki ludzi, raczej mieszkańców aniżeli turystów, odpoczywających w cieniu drzew i zdałam sobie sprawę, że Opava mimo, iż jest taka piękna, nie jest typowym turystycznym miastem.
Opava podobnnie jak odwiedzony niedawno Ołomuniec ma Drugi lub jak go nazywają Dolny Rynek i tam też warto się przejść, aby zobaczyć główną architektoniczną atrakcję jaką jest Kościół Św. Wojciecha.
Na rynku przed Kościołem stoi coś co mnie skojarzyło się z gigantycznym mrówkojadem, ale oprócz tej dziwnej rzeźby jest tam też dużo fajnych knajpek i w upalny dzień z przyjemnością skusiliśmy się na zimny czeski browarek.
Odnoszę wrażenie że smażone sery to czeska potrawa nardodowa zaraz po wszędobylskich knedlikach.
A ponieważ ja sery kocham, w każdej postaci, to kiedy mam tylko okazję zamawiam, świetnie pasują do zimnego czeskiego piwa. Te w karcie widniały jako SYROVE TRIO każdy kawałek był reprezentantem innego gatunku ( i tak w kolejności na zdjęciu prezentują się Edam, Camembert i Brie ).
W drodze powrotnej do hotelu dalej zachwycałam się kolejnymi mijanymi budynkami i wybrałam jeszcze kilka fotek z ogromnej galerii, które tu wrzucam. Myślę, że zachęcą Was do odwiedzenia Opavy lub choćby zatrzymania się w niej na chwilę będąc przejazdem.
A na sam koniec dnia i mojej opowieści jeszcze ratusz w wieczornej odsłonie, lubię takie ciepłe letnie noce.
Aha i jeszcze jedna być może przydatna informacja. W sobotni wieczór na Głównym Rynku lokale zamykane są stanowczo za wcześnie, około godziny 21.00 znaleźliśmy tylko jeden czynny na tyłach teatru tuż obok katedry o wdzięcznej nazwie "U divadla". Być może moja teoria o tym, że miasto nie jest turystyczne jest słuszna, choć przed frontem naszego hotelu znajduje się kasyno z nocnym klubem - Kartač, tak więc jeśli już zawitacie w Opavie to bez trudu znajdziecie i to miejsce gdzie nocą tętni życie.