Zanzibar "Rajska Wyspa"
O samym Zanzibarze pojawi się niebawem cały cykl "Zanzibarskich Opowieści", a dziś skupię się na przedstawieniu jedynie infrastruktury hotelowej. Zapraszam Was do :
Uroa Bay Beach Resort ****
Hotel położony w centralnej części wyspy w zatoce, w niewielkiej rybackiej wiosce Uroa. Od lotniska w Zanzibarze oddalony o 40 minut jazdy samochodem. Prowadzony przez Włocha, utrzymany w kolonialnym stylu.
Zadbany, jak na Zanzibarskie warunki, można śmiało powiedzieć luksusowy obiekt przy publicznej plaży, która codziennie za sprawą pływów oceanu dostarcza niesamowitych wrażeń.
Ci panowie w czerwonych kocykach to ochrona, hotel zatrudnia Masajów, którzy dzień i noc strzegą bezpieczeństwa i spokoju gości hotelowych.
Otwarta recepcja czynna cała dobę i lobby pod dachem w cieniu drzew, w strefie lobby jest też gabinet lekarski i oby nikt nie miał potrzeby korzystać, jednak jeśli już coś takiego się przytrafi warto wiedzieć ze hotel gwarantuje opiekę lekarza pierwszej pomocy.
Zadbany nawadniany codziennie ogród, a w nim prócz pięknej roślinności mieszkają cudne rajskie ptaki.
Te małe kulki na palmach to gniazdka żółtych ptaszków przypominających kanarki. Przy odrobinie cierpliwości można poobserwować ich codzienne rytuały i zrobić fajne fotki.
Hotel oferuje swoim gościom trzy rodzaje pokoi:
pokoje w parterowych domkach z widokiem na ocean
pokoje w bungalowach w drugiej lini od plaży z widokiem na ogród i ocean
pokoje w dwupiętrowych willach na tyłach obiektu z widokiem na ogród
Za pokój z widokiem w trzeba niestety dodatkowo dopłacić. Pokoje przestronne urządzone w kolonialnym stylu. Pierwsze, co rzuca się w oczy zaraz po otwarciu drzwi to masywne łóżko i baldachim.
Tak tak tutaj dziecięce marzenia o łóżku jak dla księżniczki spelniają się obligatoryjnie. Moskitiery to norma, choć komarów podobno na Zanzibarze nie ma. Tak mówią miejscowi "No moskitos No malaria".
I nie wiem jak w porze deszczowej, ale my na początku marca widzieliśmy jednego zagubionego komara. Przed wyjazdem zakupiliśmy na wszelki wypadek Malaron, ale nie braliśmy, nie było takiej potrzeby, na wieczorne animacje wystarczyła profilaktycznie Mugga .
Pokoje są codziennie sprzątane, a pani która sprzątała nasz domek zaskakiwała nas codziennie inną dekoracją łoża. Codziennie też wymieniała ręczniki na świeże i przynosiła butelkowaną wodę, woda z kranu jest słona i nie nadaje się do picia.
Łazienka bardzo skromna, aczkolwiek codziennie sprzątana, ze zdecydowanie wymagającym renowacji prysznicem. Na wyposażeniu suszarka do włosów i codziennie uzupełniane kosmetyki.
Każdy pokój ma swój własny taras, a na nim wygodne kanapy i ława. I ten błogi relaksujący widok soczystej zieleni, która jednocześnie daje odrobinę cienia na wyspie palącego słońca, to taka prywatna mała oaza.
Z tarasu w domku w ogrodzie w drugiej lini od plaży pomiędzy domkami z pierwszej linii widać ocean i kawałek hotelowej plaży. Można obserwować stan wody podczas pływów.
Na wyposażeniu pokoju jest czajnik, mini barek, lodówka, codziennie uzupełniane zestaw: kawa, herbata,cukier, śmietanka do kawy i dwie małe butelki wody mineralnej.
Tuż obok hotelu jest miejscowy "sklepik" można tam kupić wodę i soki, a nawet mleko w kartonie do kawy. Nie ma w okolicy żadnego cywilizowanego marketu, najbliższy w mieście Zanzibar oddalonym o ok. 45 km od wioski Uroa.
W pokoju sejf ( mały - zmieści paszporty, portfele, telefony, maksymalnie iPady) i satelitarna TV, niestety nie znaleźliśmy żadnych polskich kanałów, ale nikt nie robił z tego powodu dramatu, bo na wakacjach w tak uroczym miejscu można spokojnie obejść się bez telewizji.
Wifi teoretycznie jest darmowe i działa podobno najlepiej w okolicach recepcji, ale nam w domku Nr 12 pojawiał się całkiem mocny sygnał na tarasie. Pojawiał się i znikał, ale był na tyle stabilny, że można było maile odczytać.
Wirtualny spacer po obiekcie od plaży po recepcję
Bary i restauracja
W hotelu funkcjonują dwa bary czynne do 23.00 oraz jedna restauracja główna otwarta tylko w czasie wydawania posiłków. W barze przy plaży można dokupić sobie posiłek z oferowanej tam karty dań.
Są to dania głównie grillowane i przekąski typu sandwich lub sałatka. W menu znalazłam również krewetki.
W przypadku opcji HB niektórzy goście narzekali na zbyt długi okres pomiędzy serwowanym śniadaniem a obiadokolacją, w takim przypadku możliwość kupienia lunchu ratował sytuację. Ceny w hotelowym barze zbliżone do europejskich kurortów, dla przykładu butelka piwa Kilimandżaro 3$.
Drink bar Raffiki
Bar w lobby przy restauracji głównej, tutaj codziennie w porze kolacji odbywają się różne, codziennie inne animacje. Bar serwuje drinki z lokalnych alkoholi, a także piwo, wino, whisky i kolorowe bezalkoholowe drinki.
Beach Bar
Beach Bar jest jednocześnie barem na plaży i przy basenie. Czynny od rana do późnego wieczora serwuje zimne napoje, piwo, koktajle owocowe, wszelkiego rodzaju drinki i kawę z ekspresu.
Obsługa baru na plaży oferuje także świeżą wodę kokosową bezpośrednio z palmy.
Restauracja główna Uroa Beach Bay Resort
Open Air przestrzenna restauracja, gdzie serwowane są posiłki, w zależności od wykupionego pakietu pełne wyżywienie 3 razy dziennie w opcji All Inclusive ( śniadanie, lunch, obiadokolacje) lub w wersji Half Board dwa razy dziennie śniadanie i obiadokolacja. Posiłki urozmaicone, dużo specjałów kuchni włoskiej typu pizza i różnego rodzaju pasta (makarony). Codziennie grillowane ryby lub owoce morza, urozmaicone mięso, wołowina, wieprzowina (pomimo, że kraj jest muzułmański nie mają tam problemu z wieprzowym mięsem).
Bardzo dużo świeżych owoców i słodkich deserów od różnych ciast począwszy przez puddingi po lody.
Lobby
Na terenie hotelu w strefie lobby znajduje się sklepik z pamiątkami, kantor wymiany walut oraz stanowisko agencji turystycznej, gdzie można wykupić fakultatywne wycieczki.
My jednak skorzystaliśmy z oferty lokalnych przewodników, których spotkaliśmy ma publicznej plaży. Prywatna całodniowa wycieczka klimatyzowanym busem po całej wyspie kosztowała nas 170$ - w cenę wliczone były wejściówki i lunch SeaFood na łódce. Zaliczyliśmy za jednym zamachem miasto Zanzibar, Stone Town, Priosn Island, Slave Market i Fish Market, Fruit Market.
Basen
Hotelowy basen, a w nim codziennie chlorowana woda to świetna alternatywa w czasie odpływu, kiedy kąpiele w oceanie są praktycznie niemożliwe bo woda cofa się o kilometr albo wiecej. Uwaga hotel praktycznie nie jest przystosowany dla dzieci. Nie ma tu żadnych animacji dla maluchów ani strefy zabaw, nie ma nawet brodzika. Wiec jeśli rozważacie rodzinne wakacje to warto to wziąć pod uwagę.
Przy basenie bar, który jednocześnie z drugiej strony graniczy z plażą.
Po drugiej stronie basenu od strony recepcji restauracja i drink bar, w którym codziennie przez siedem dni w tygodniu wieczorem odbywają się animacje. Program dla widzów dorosłych, codziennie inny pokaz typu: Plemienne obrzędy Masajów, cyrkowe akrobacje grupy ekwilibrystycznej, recital lokalnego Bandu
Plaża Uroa Bay Beach Resort
Hotelowa plaża wąska i podwyższona w stosunku do plaży publicznej. Kamienny murek w czasie przypływu chroni te plażę przed zalaniem przez ocean. Plaża publiczna codziennie wieczorem znika pod wodą.
Parasole i leżaki darmowe przy pełnym obłożeniu hotelu zdarzał się problem z wolnym miejscem, rano kiedy ocean cofał się daleko po horyzont większość gości wybiera kąpiel w basenie aniżeli plażowanie, wtedy problemu z leżakiem na plaży nie ma.
Na plaży publicznej za dnia toczy się życie, przychodzą tutaj lokalni mieszkańcy, kobiety które uprawiają w oceanie algi, rybacy którzy naprawiają swoje łodzie, przewodnicy oferujący wycieczki po Zanzibarze, sprzedawcy pamiątek, dzieci idące do koranicznej szkoły, lokalni restauratorzy.
Skarby oceanu
SPA
Na samym końcu hotelowej plaży w zaciszu palmowego ogrodu znajduje się hotelowe SPA, przemiłe pani robią cudowne masaże wonnymi olejkami na łóżkach z widokiem na ocean.
Codziennie rano ocean cofa się daleko niemalże po horyzont i popołudniu wraca, aby wieczorem zalać całkiem publiczną plażę.
Okrągłą matę plażową oraz te śliczną granatową narzutkę - tunikę ze zdjęcia kupicie tutaj.
Taki przepiękny jest ten Zanzibar dla turysty i tak zaczyna się cykl moich Zanzibarskich Opowieści.
Po więcej pięknych zdjęć i naszych wspomnień z rajskiej wyspy zapraszam już niebawem na kolejne wpisy.