Oaza spokoju w mieście które słynie głównie z imprez do białego rana i seksturystyki uprawianej masowo przez amerykańskich i europejskich panów w kwiecie wieku.
Hotel Garden Cliff Resort & SPA oddalony nieco od głośnej rozrywkowej dzielnicy miasta, przypomina swoim położeniem na klifie nad brzegiem oceanu i designem bardziej balijskie klimaty aniżeli chaotyczną, nieznośnie głośną Tajlandię.
Już na pierwsze wrażenie wpływ ma ogromne przestronne otwarte lobby, z którego widać palmy basen i w tle błękitny ocean.
Orientalne dźwięki sączącej się harmonijnie muzyki współgrają z dziełem natury, szumem wody z fontanny, odgłosami tropikalnych ptaków przelatujących swobodnie przez otwarte lobby, to nadaje temu miejscu unikatowego klimatu.
Hotel zaliczany jest do luksusowych i w pełni sobie zasługuje na to miano, miejsce jest piękne, obsługa przyjazna i dyskretna, urokliwe zakątki, ogrody, prywatna plaża, to wszystko tak bardzo odbiega od schematu z jakiego słynie Pattaya.
Pokoje wygodne, klimatyzowane, elegancko urządzone z niewielkim balkonem i pięknym widokiem. Na wyposażeniu ogromne i bardzo wygodne łoże, fotel stolik kawowy, TV, sejf szafki nocne, minibarek.
Łazienka z panoramicznym widokiem na pokój, ale bez paniki, żaluzja w oknie zapewnia odrobinę prywatności, na wyposażeniu kosmetyki, szlafroki, kapcie kąpielowe.
Okolica spokojna, trochę na uboczu, ale centrum miasta wciąż pozostaje w zasięgu krótkiego spaceru, można też bez problemu korzystać z otwartych taksówek, skuterów czy Graba, albo darmowego hotelowego mini Shuttle Busa, który w ciągu dnia robi klika kursów do centrum.
Comments